Gabinet dyrektora
Strona 1 z 1
Gabinet dyrektora
Gabinet dyrektora
Na dzień dobry delikwent lub petent staje przed parą dużych, hebanowych drzwi o minimalistycznym wyglądzie, mogących nieco przytłoczyć rozmiarami. Otworzą się bezszelestnie i same, nawet bez dotykania ich. Pierwsze, co napotka się po wejściu, jest mały pokoik, ledwo mieszczący kilka krzeseł, kombajn drukarka-ksero-skaner, wysokie szafki na dokumenty, biurko i sekretarkę za nim, obłożoną papierami i tak dalej. To ona jest pierwszym buforem między przybyłymi, a panem i władcą tego przybytku. Kwestia, iż należy ona do gatunku Jorogumo - czyli kobiet-pająków, to już inna sprawa. Za to nic jej nie umknie, kiedy cztery pary rąk sortują i przekładają dokumenty, uzupełniają bazy danych, a ona zawsze z uśmiechem na ludzkiej, ślicznej nawet twarzy wita przybywających.
Kiedy już odegrana zostanie scenka informowania a po co, a na co, a z czym, a dlaczego, petent zostaje przepuszczony dalej i wkracza do gabinetu właściwego. Jest to przestronny, dobrze oświetlony pokój o minimalistycznym wystroju. Podłoga wyłożona parkietem, ściany w kremowym kolorze, biały sufit. Pod ścianami stoją niewysokie, przeszklone gablotki, zawierające zabytki z całego świata – głównie z Azji Wschodniej. Starożytna broń, księgi, biżuteria, nawet ubrania czy zabawki – wszystko jest gustownie zaaranżowane, podświetlone i opisane. Ktoś bystry dostrzeże miriady maleńkich run rozmieszczonych w strategicznej aranżacji, służącej za alarm przeciwkradzieżowy, system konserwacji i oświetlenia zarazem. Na ścianach z rzadka rozwieszone oryginalne japońskie drzeworyty, oprawione w podobnie zabezpieczone ramy jak w przypadku gablotek. Scenki rodzajowe mieszają się z makabrycznymi i szczegółowymi przedstawieniami dekapitacji, rytualnych samobójstw, wyuzdanych aktów seksualnych nie tylko z ludźmi, oraz straszliwych wyobrażeń demonów.
Okna w ścianie naprzeciwko drzwi są duże, prawie na całą wysokość ściany. Środkowe posiada w sobie witraż zamiast zwykłego szkła – przedstawia on wyobrażenie Czerwonej Bramy z odnóżami wielkiej, pajęczej bestii, oplecionymi wokół niej opiekuńczo... lub też zaborczo, jak kto chce interpretować. Żółtawe, bambusowe żaluzje najczęściej są podwinięte – chyba że słońce świeci wyjątkowo mocno. Dodaje to też nieco teatralnego efektu - petentom słońce świeci w oczy, sprawiając że nie czują się komfortowo, zaś twarz dyrektora ukryta jest częściowo w cieniach. Wielu pękało i przyznawało się do winy po mniej niż minucie milczenia w takiej atmosferze.
Mniej więcej w 2/3 drogi od drzwi stoi zwrócone w ich stronę biurko dyrektora – duży, lecz nie masywny mebel wyrzeźbiony z hebanu i intarsjowany jaśniejszym jesionem w sceny z Genji Monogatari. Na biurku zawsze panuje idealny porządek, nieważne ile by na nim było dokumentów. Idąc z duchem czasu, dyrektor posiada oczywiście laptopa oraz telefon komórkowy – oba przedmioty zawsze znajdują się na swoich miejscach. Za biurkiem stoi fotel dyrektora – wygodny mebel, będący połączeniem tradycyjnego wzornictwa i współczesnych udogodnień. Obok biurka zawsze stoi kompozycja ikebany, najczęściej autorstwa dyrektora. Przed biurkiem czekają na gości dwa wyściełane krzesła.
W ścianie po lewej od wejścia, prawie przy ścianie z oknami, znajdują się przesuwane, papierowe drzwi z malowidłem wzlatujących żurawi na tle kwitnących śliw. Za nimi kryje się drugi pokój, urządzony w pełni w tradycyjnym stylu japońskim. Na podłodze maty tatami, poduszki do siedzenia po turecku lub w seizie, niziutki stoliczek, w alkowie zawieszony zwój z kaligrafią i ikebana, w rogu starannie zachowana kasetka na przyporzędzia do ceremonii herbaty oraz szafka z innymi niezbędnymi przedmiotami. Tutaj na ścianach również wiszą drzeworyty, przedzielone z rzadka oryginalną bronią japońską (włócznie, łuki, miecze). Okna są nieduże, przesłonięte matami, przez co atmosfera jest dość tajemnicza, skłaniająca do zadumy i kontemplacji. Do tego pomieszczenia mają prawo wkroczyć jedynie wybrańcy... albo skazani.
Kiedy już odegrana zostanie scenka informowania a po co, a na co, a z czym, a dlaczego, petent zostaje przepuszczony dalej i wkracza do gabinetu właściwego. Jest to przestronny, dobrze oświetlony pokój o minimalistycznym wystroju. Podłoga wyłożona parkietem, ściany w kremowym kolorze, biały sufit. Pod ścianami stoją niewysokie, przeszklone gablotki, zawierające zabytki z całego świata – głównie z Azji Wschodniej. Starożytna broń, księgi, biżuteria, nawet ubrania czy zabawki – wszystko jest gustownie zaaranżowane, podświetlone i opisane. Ktoś bystry dostrzeże miriady maleńkich run rozmieszczonych w strategicznej aranżacji, służącej za alarm przeciwkradzieżowy, system konserwacji i oświetlenia zarazem. Na ścianach z rzadka rozwieszone oryginalne japońskie drzeworyty, oprawione w podobnie zabezpieczone ramy jak w przypadku gablotek. Scenki rodzajowe mieszają się z makabrycznymi i szczegółowymi przedstawieniami dekapitacji, rytualnych samobójstw, wyuzdanych aktów seksualnych nie tylko z ludźmi, oraz straszliwych wyobrażeń demonów.
Okna w ścianie naprzeciwko drzwi są duże, prawie na całą wysokość ściany. Środkowe posiada w sobie witraż zamiast zwykłego szkła – przedstawia on wyobrażenie Czerwonej Bramy z odnóżami wielkiej, pajęczej bestii, oplecionymi wokół niej opiekuńczo... lub też zaborczo, jak kto chce interpretować. Żółtawe, bambusowe żaluzje najczęściej są podwinięte – chyba że słońce świeci wyjątkowo mocno. Dodaje to też nieco teatralnego efektu - petentom słońce świeci w oczy, sprawiając że nie czują się komfortowo, zaś twarz dyrektora ukryta jest częściowo w cieniach. Wielu pękało i przyznawało się do winy po mniej niż minucie milczenia w takiej atmosferze.
Mniej więcej w 2/3 drogi od drzwi stoi zwrócone w ich stronę biurko dyrektora – duży, lecz nie masywny mebel wyrzeźbiony z hebanu i intarsjowany jaśniejszym jesionem w sceny z Genji Monogatari. Na biurku zawsze panuje idealny porządek, nieważne ile by na nim było dokumentów. Idąc z duchem czasu, dyrektor posiada oczywiście laptopa oraz telefon komórkowy – oba przedmioty zawsze znajdują się na swoich miejscach. Za biurkiem stoi fotel dyrektora – wygodny mebel, będący połączeniem tradycyjnego wzornictwa i współczesnych udogodnień. Obok biurka zawsze stoi kompozycja ikebany, najczęściej autorstwa dyrektora. Przed biurkiem czekają na gości dwa wyściełane krzesła.
W ścianie po lewej od wejścia, prawie przy ścianie z oknami, znajdują się przesuwane, papierowe drzwi z malowidłem wzlatujących żurawi na tle kwitnących śliw. Za nimi kryje się drugi pokój, urządzony w pełni w tradycyjnym stylu japońskim. Na podłodze maty tatami, poduszki do siedzenia po turecku lub w seizie, niziutki stoliczek, w alkowie zawieszony zwój z kaligrafią i ikebana, w rogu starannie zachowana kasetka na przyporzędzia do ceremonii herbaty oraz szafka z innymi niezbędnymi przedmiotami. Tutaj na ścianach również wiszą drzeworyty, przedzielone z rzadka oryginalną bronią japońską (włócznie, łuki, miecze). Okna są nieduże, przesłonięte matami, przez co atmosfera jest dość tajemnicza, skłaniająca do zadumy i kontemplacji. Do tego pomieszczenia mają prawo wkroczyć jedynie wybrańcy... albo skazani.
Gyūki- Liczba postów : 10
Join date : 14/07/2015
Re: Gabinet dyrektora
- Asagumo, coś na dzisiaj ważnego jest zaplanowane? - zwyczajowe poranne pytanie dyrektora na moment przyhamowało pracę sekretarki. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się ślicznie, w trakcie kiedy jedna para rąk sięgała do terminarza i przerzucała kartki na odpowiednią datę.
- Hmm... poza odpowiedziami na kilka ważnych listów, przygotowaniem raportu z działalności szkoły, oraz kilkoma spotkaniami z uczniami, ma pan całkiem luźny harmonogram - odpowiedziała energicznie.
- Ach... dobrze. Wszystkie spotkania przesuń na popołudnie, z rana zajmę się obowiązkami, a potem będzie czas na relaks... - przyjął od niej wspomniane dokumenty z lekkim uśmiechem i przeszedł do samego gabinetu. Poinformowanie wybranych uczniów o spotkaniu pozostawił sekretarce - wiadomości zostaną wysłane z pomocą małych pajęczych demonów, skądinąd dzieci Jorogumo siedzącej za drzwiami. Usiadł za biurkiem i wziął się do pracy. Im szybciej to zrobi, tym więcej będzie miał czasu na herbatę przed pierwszą rozmową.
- Hmm... poza odpowiedziami na kilka ważnych listów, przygotowaniem raportu z działalności szkoły, oraz kilkoma spotkaniami z uczniami, ma pan całkiem luźny harmonogram - odpowiedziała energicznie.
- Ach... dobrze. Wszystkie spotkania przesuń na popołudnie, z rana zajmę się obowiązkami, a potem będzie czas na relaks... - przyjął od niej wspomniane dokumenty z lekkim uśmiechem i przeszedł do samego gabinetu. Poinformowanie wybranych uczniów o spotkaniu pozostawił sekretarce - wiadomości zostaną wysłane z pomocą małych pajęczych demonów, skądinąd dzieci Jorogumo siedzącej za drzwiami. Usiadł za biurkiem i wziął się do pracy. Im szybciej to zrobi, tym więcej będzie miał czasu na herbatę przed pierwszą rozmową.
Gyūki- Liczba postów : 10
Join date : 14/07/2015
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|